Obywatel KP

Fotograf

Dzisiejszy protest kontr miesięcznicowy przybrał formę happeningu. Odnosząc się do faktu, że Jarosław Kaczyński zrezygnował z kandydowania w Warszawie na rzecz województwa świętokrzyskiego, po prezesa przyleciały wiedźmy z Łysej Góry zabrać, go tam , gdzie jego miejsce. Lotna Brygada Opozycji i przyjaciele, autorzy happeningu wznieśli również na wysokość kilku metrów ogromny baner z napisem: „To już koniec Jarosławie K.”, licząc na to, że baner  będzie widoczny podczas uroczystości pod pomnikiem smoleńskim, która mają nadzieję, jest już ostatnią. Aktywiści wyrazili nadzieję, że po wygranych wyborach szopka smoleńska nie będzie kontynuowana. Zadawane jak co miesiąc pytania o wrak, zamach i raport niosły się doskonale po całym placu, policja nie odbierała nagłośnienia, jak to  zwykła była robić jeszcze do czerwca bieżącego roku. Po otwarciu placu przez SOP Zbyszek Komosa złożył swój zwyczajowy wieniec. Po około godzinie od złożenia wieńca Zbyszka, na plac wrócił  Jarosław Kaczyński, jedynie w towarzystwie swoich dwóch ochroniarzy i osobiście wieniec Zbyszka zniszczył, odrywając tabliczkę z napisem: ” Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowaniu fałszywych bohaterów” .

Wieniec od dawna był przedmiotem sporu i irytacji ze strony Kaczyńskiego, żołnierze z garnizonu usuwali go, jak tylko Zbyszek się oddalał po jego złożeniu. Dzisiaj, w obliczu dymisji głównodowodzących, można snuć domysły, że garnizon odmówił usuwania kwiatów, więc zdenerwowany prezes postanowił załatwić sprawę sam. Zbyszek Komosa wezwał na miejsce techników policyjnych, dopilnował spisania raportu ze zniszczeń i zapowiedział zaskarżenie Jarosława Kaczyńskiego o niszczenie mienia, jak i również  o znieważenie miejsca pamięci.