W obronie praw kobiet i przeciwko zakazowi odmowy przyjęcia mandatów kilkadziesiąt osób brało udział w proteście – ruchomej blokadzie przejść dla pieszych w centrum Warszawy. Główny wróg naszej władzy, babcia Kasia, wzbudziła panikę już pod schodami smoleńskimi, gdyż trzymany przez nią w reku spray sugerował chęć wykonania graffiti. Potem było już tylko gorzej. Zatrzymywanie, spisywanie, uniemożliwianie wejścia na pasy, nawet przy zielonym świetle, aż po finał na Pl. konstytucji, gdzie babcię Kasię zatrzymano i jak zwykle wywieziono na komendę policji na ul. Wilczej.