W nocy z 10 na 11 czerwca pod Sejmem spłonęły namioty Miasteczka Wolności. Pikieta stała tam od 4 lat, wcześniej dwa lata pod KPRM. Maciek Bajkowski, organizator pikiety: „Wróciłem ok. północy. wszyscy już spali, też położyłem się spać. O 2 w nocy usłyszałem hałas, już się paliło. Próbowałem gasić, ale nie było szans. Już tego nie odbudujemy… Trzeba będzie zmienić metodę działania”. Policja prowadzi postępowanie i ustala przyczyny pożaru. To było swego rodzaju centrum opozycyjne. Tutaj każdy mógł przyjść pogadać, poprosić o pomoc w organizacji swojego protestu, Maciek zawsze służył radą i pomocą, pożyczał sprzęt nagłaśniający. Wspierał każdą inicjatywę. Miejsce było kultowe nie tylko dla warszawskiej opozycji, ale dla całej Polski.