Pisowska policja przechodzi samą siebie, żeby w Warszawie każdego dziesiątego Prezes Polski nie usłyszał pytania Lotnej Brygady: Gdzie jest wrak? Lotna je zadaje chcąc zdemaskować kłamstwo smoleńskie, które pomogło PiS w dojściu do władzy. Wysokie płoty na placu Piłsudskiego, bezprawne odebranie przemocą megafonów, zasłanianie prezesa autokarami, to wszystko działania nakierowane na wytłumienie aktywistów. Ale w Krakowie prezes nie spodziewał się spotkania z Lotna Brygada Opozycji, a Lotna się dobrze przygotować do akcji. W szczycie sezonu turystycznego łatwo było przeniknąć niezauważonym na teren dziedzińca wawelskiego, potem wystarczyło tylko 3 godziny poczekać na przyjazd Jarosława na comiesięczną Wawelnicę, kontemplując uroki Wawelu i …. zadać pytania, których tak bardzo prezes nie chce usłyszeć. Konsternacja prezesa oraz jego świty bezcenna, krakowska policja mocno zdezorientowana. Najpierw zarzucono aktywistom łamanie regulaminu Wawelu, potem łamanie konstytucji, albowiem według policji, aktywiści nielegalnie zgromadzili się. Stosunkowo szybko przyszedł z góry rozkaz pacyfikacji i siłowego usunięcia protestujących, jednak na tyle późno, że Jarosław Kaczyński i tak usłyszał, to czego nie chce słuchać na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Aktywiści spisani z zarzutami karnymi zakłócania porządku publicznego, zostali wypuszczeni. Przypuszczają, że za miesiąc, dla komfortu prezesa, Wawel zostanie zamknięty dla turystów.